Komentarze
Kiedy zobaczyłam wizualizacje nowego centrum handlowego w Sopocie, nie zdziwiłam się. Byłam może tylko trochę zawiedziona. Skala nowej sopockiej inwestycji wynika bowiem bezpośrednio z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, funkcja i skala budynków, a sposoby ich podziału są konsekwencją założeń tegoż planu. Plan jest znany od dawna, w czym więc problem? Może w tym, że poza odwzorowaniem planu miejscowego, nie ma na tych wizualizacjach prawie nic więcej. Autorzy koncepcji przyjęli, że centrum handlowe ma być współczesnym tłem dla otaczającej je architektury miasta, tłem kontrastującym. Trudno odmówić racji takiemu podejściu, jednak nie mogę oprzeć się myśli, że jest to tylko puste hasło, które nie znajduje odzwierciedlenia w przedstawionym projekcie. (więcej…)
A zatem stało się - pomimo apeli organizacji pozarządowych, opinii prawników, ba, orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, prezydent Bronisław Komorowski podpisał zmiany w ustawie, które ograniczają obywatelom dostęp do informacji o poczynaniach organów państwa. Prezydent zapowiedział, że zwróci się do Trybunału Konstytucyjnego, by zbadał, czy tryb przyjęcia tej ustawy był prawidłowy. Jest jednak istotna różnica w tym, czy robi to przed podpisaniem ustawy czy dopiero po. Gdyby prezydent skierował ustawę do Trybunału Konstytucyjnego przed jej podpisaniem, wówczas byłaby rozpatrywana w trybie pilnym (kontrola prewencyjna). A tak, trafia na koniec kolejki i może minąć rok lub jeszcze dłużej nim trybunał się nią zajmie. A przez cały ten czas nowe prawo będzie obowiązywało. (więcej…)
Wsparcie dla demokracji może czasem przyjść z najmniej oczekiwanej strony. W ostatnich wyborach, spośród 5 kandydatów na prezydenta 4 popierało wprowadzenie budżetu obywatelskiego, a wygrał je ten jeden, który go nie popierał. Pomimo tego może się okazać, że to właśnie prezydent Karnowski przyczyni się do wzmocnienia budżetu obywatelskiego w Sopocie - nieumyślnie, bo nieumyślnie, ale jednak. Zacznijmy od początku. Po przyjęciu rezolucji w sprawie budżetu obywatelskiego, radni spotkali się z prezydentem dwa razy, licząc na to, że włączy się on w tę inicjatywę. Choć było to ryzykowne, radni wyciągnęli do prezydenta dłoń, nie chcąc go pomijać. Okazało się, że prezydent, owszem, chce konsultować budżet, ale po swojemu, czyli w taki sposób, by wynik tych konsultacji nie był wiążący. Jest to całkowicie sprzeczne z ideą budżetu obywatelskiego, więc na takie dictum radni przystać nie chcieli. Co więcej, kiedy prezydent dowiedział się, że radni chcą zacząć budżet obywatelski już w czerwcu, postanowił swoje spotkania zrobić również w czerwcu (choć wcześniej wydał zarządzenie, że miały się zacząć 15 sierpnia) i zaplanował na ten sam dzień, co radni, nie jedno spotkanie, lecz dwa, w różnych godzinach. Jak skomentował to jeden z radnych - pewnie liczył na to, że którymś trafi w tę samą godzinę. (więcej…)
Często można usłyszeć, że najlepiej zarządzane firmy to firmy prywatne, a to, co gminne lub państwowe, zwykle kuleje. Dlatego też najlepiej jest wszystko sprywatyzować. Są jednak dziedziny, w których, z punktu widzenia mieszkańców, korzystniej jest, aby firmy nie były prywatne, lecz wspólne. Mówiąc „wspólne” mam na myśli własność mieszkańców, którzy są jak akcjonariusze spółki akcyjnej i mogą wybierać zarząd oraz otrzymują sprawozdania z działalności firmy, a nie o abstrakcyjną własność skarbu państwa, która w praktyce oznacza, że jest to własność aktualnie rządzących polityków. Dziedziny, w których lepsza jest własność wspólna niż prywatna, to na przykład dostarczanie i oczyszczanie wody czy energii. Dlaczego? (więcej…)
Od samego początku powstania, celem Sopockiej Inicjatywy jest usprawnianie demokracji w Sopocie. Chcielibyśmy, jako grupa mieszkańców, doprowadzić do takiej sytuacji, że w zasadzie nie będzie istotne kto jest prezydentem miasta lub kto zasiada w radzie miasta, albowiem kluczowe decyzje i tak podejmować będą sami mieszkańcy. Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Nie planujemy przekształcić się w komitet wyborczy, ani nie wystawiamy kandydatów na radnych. Z dużym zainteresowaniem przyglądamy się natomiast tym, którzy zamierzają kandydować w jesiennych wyborach, ktoś te demokratyczne rozwiązania musi przecież wprowadzić w życie. (więcej…)
Za siedmioma hipermarketami i jedną obwodnicą, nad brzegiem małego morza, było sobie małe miasteczko-państewko. Rządził nim mały król o wielkich ambicjach i niezwykłej umiejętności czytania w myślach swych poddanych. Kiedy tylko mieszkańcy miasteczka zapragnęli czegokolwiek, co mogłoby ułatwić im życie, król najpierw twierdził, że spełnienie ich życzenia jest absolutnie niemożliwe, po czym z dużą pompą je realizował, przekonując wszystkich, że ten pomysł od dawien dawna kiełkował w jego wszechwiedzącym rozumie. Najczęściej jednak owe pomysły przychodziły mu do głowy zanim w ogóle zawitały w myślach mieszkańców, co oszczędzało im niepotrzebnego główkowania. I tak żyli sobie długo i nieświadomie, gdyż, jak powszechnie wiadomo, niewiedza jest błogosławieństwem.
Drogi Czytelniku, droga Czytelniczko, podobną bajkę znajdziesz tutaj. Zanim jednak zaczniesz ją czytać, to najpierw zajrzyj tu.
Na pierwszej stronie Gazety Wyborczej można przeczytać dziś artykuł o zasobach gazu łupkowego, jakie znajdują się w Polsce. Gaz łupkowy to taki sam gaz, jak gaz ziemny, z tym, że jego zasoby znajdują się w dość szczególnym miejscu - w łupkach osadowych (jest to rodzaj skał ze strukturą warstwową). Według różnych szacunków, w Polsce może się znajdować od 1,4 do 3 bilionów metrów sześciennych tego gazu, czyli innymi słowy dużo. Rzekłbym nawet: za dużo. Jeżeli spalimy 1 metr sześcienny gazu to uzyskujemy 1,964 kg dwutlenku węgla, czyli naszego ulubionego gazu cieplarnianego. Jeżeli wydobyte i spalone zostaną całe zasoby gazu łupkowego w Polsce, to oznacza to emisję do atmosfery od 2,7 do 5,9 miliarda ton CO2. Dla porównania: cały sektor energetyczny w Polsce wytwarza rocznie ok. 260 milionów ton CO2, z czego większość pochodzi dziś ze spalania węgla. Celem natomiast powinno być zmniejszenie zużycia paliw kopalnych do zera. (więcej…)
Od razu na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nowoczesna architektura mieniąca się szkłem, stalą i betonem, całkowicie nie trafia w mój gust, stąd więc pewnie moje krytyczne spojrzenie na wznoszone obecnie budynki w Sopocie. Wieżowiec w Dubaju nawet jeszcze mi się podoba kształtem, ale jeżeli ktoś zaproponowałby postawienie jego kopii na dole Monciaka, to wolałbym nie. Kiedy więc zobaczyłem wizualizację nowej siedziby Teatru Kameralnego, pomyślałem: zgroza. To po prostu czarny bunkier, ani chybi inspirowany Wilczym Szańcem. Najgorsze jest jednak to, że ten budynek jest finansowany ze wspólnych składek mieszkańców Sopotu, a nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek zapytano nas o to, czy będzie się nam podobał. (więcej…)