Artykuły
Pewnego dnia, będąc w stanie Iowa, poznałem dżentelmena, który tam mieszkał. Jeśli mam być szczery, to używam tu określenia „dżentelmen” wyłącznie z grzeczności, gdyż z całą pewnością nie tak go wówczas postrzegałem. Był właścicielem i zarządcą czegoś, co określał jako „produkcja trzody chlewnej”. Ja natomiast, ze swojej perspektywy, określiłbym to raczej jako „Auschwitz dla świń”.
Warunki były okrutne. Świnie były stłoczone w klatkach jedynie nieco większych od ich ciał. Klatki były poustawiane rzędami, jedna na drugiej, na wysokość trzech pięter. Na dole miały metalowe ruszta, przez które odchody zwierząt z górnego i środkowego piętra spadały na zwierzęta, które były na dole. Wspomniany właściciel tego koszmaru ważył, jestem tego pewien, ponad sto kilogramów. Co jednak było bardziej niezwykłe w jego wyglądzie, to że wydawało się, że zbudowany był z betonu. Jego ruchy miały płynność i grację betonowej ściany.
Jakby tego było mało, to, co mówił, zdawało się składać głównie z burknięć, z których wiele brzmiało dla mnie tak samo i z których żadne nie było przyjemne dla ucha. Patrząc, jak sztywne były jego ruchy i oceniając ogólne wrażenie, jakie sprawiała jego postać, pomyślałem – dość błyskotliwie, jak sądziłem – że nie było to spowodowane jedynie tym, że akurat tego ranka nie miał czasu na dokończenie codziennej praktyki jogi.
Cały tekst w Dzienniku Opinii.
Marcin Gerwin: Jesienią czekają nas w Polsce wybory lokalne, które we wszystkich miejscowościach, oprócz dużych miast, będą się odbywać na nowych zasadach – zamiast ordynacji proporcjonalnej będziemy mieli okręgi jednomandatowe. Wielu polityków uważa, że okręgi jednomandatowe to świetne rozwiązanie, gdyż jest to bardzo prosty i łatwy do zrozumienia system wyborczy – wygrywa ten, kto w swoim okręgu otrzyma najwięcej głosów. Ich zdaniem taka zmiana będzie korzystna dla lokalnych społeczności. Czy zgadzasz się z tym?
Peter Emerson: Nie. Powiedziałbym nawet, że jest to system wyborczy niczym z powieści Orwella. Okręgi jednomandatowe oznaczają, że wyborca musi jednej z opcji powiedzieć „tak”, sugerując tym samym, że mówi „nie” wszystkim pozostałym kandydatom czy kandydatkom. To tak, jak w Folwarku Zwierzęcym – ta świnka jest dobra, a ta nie. Jest to zdecydowanie zbyt duże uproszczenie. Kiedy na karcie do głosowanie jest dziesięciu kandydatów czy kandydatek, wówczas najpewniej będzie tak, że jeden z kandydatów będzie podobał mi się bardzo, inny kandydat tak sobie, z propozycjami kolejnej osoby nie będę zgadzał się w ogóle, i tak dalej. Jeżeli jednak wyborca musi wskazać tylko jedną osobę, a wszystkim innym powiedzieć „nie”, wówczas nie może wyrazić swojej opinii w sposób precyzyjny. A skoro pojedynczy wyborca nie może wyrazić swojej opinii precyzyjnie, wówczas wynik wspólnego głosowania będzie niemal na pewno nieprecyzyjny.
Cały wywiad w Dzienniku Opinii.
Marcin Gerwin: Permakultura jest w Polsce bardzo mało znana. Czy mógłbyś wyjaśnić, co to takiego?
Geoff Lawton: Permakultura to nauka o projektowaniu. Jest to system projektowania, którego celem jest zaspokojenie różnorodnych potrzeb ludzi, w taki sposób, aby było to jednocześnie korzystne dla środowiska. Można ją wykorzystać na zupełnie małych przestrzeniach, na przykład w ogrodzie przy domu, jak również do naprawiania całych zdegradowanych ekosystemów.
Kurs permakultury obejmuje wiele tematów, takich jak woda czy gleba, a także to, jak te dziedziny są ze sobą powiązane. Jest to podejście całościowe, w którym różne dziedziny łączy się ze sobą, podobnie jak w naturalnym ekosystemie. Powiązania pomiędzy dziedzinami mogą być ważniejsze niż wiedza z jednego tylko tematu. Pozwala to bowiem na projektowanie nie tylko ogrodów bądź lasów, lecz także na ujęcie w projekcie budynków, stawów czy dróg i zintegrowanie tych wszystkich elementów w taki sposób, aby ich wzajemne oddziaływanie było możliwie najbardziej korzystne.
Cały wywiad w Dzienniku Opinii.
W 1992 r. prowadziłem wykład dla 110 studentów architektury na Uniwersytecie Kalifornii. Wyświetliłem na ekranie slums z Bangkoku oraz postmodernistyczną, ośmiokątną wieżę i poprosiłem studentów, by wybrali, który z tych budynków, ich zdaniem, ma w sobie więcej życia.
Dla części z nich odpowiedź była oczywista. Dla innych to pytanie było z początku niewygodne. Pytali: „Co masz na myśli? Co to pytanie ma oznaczać? Jaka jest twoja definicja życia?” i tak dalej. Wyjaśniłem im, że nie proszę o to, aby dokonali naukowej analizy, lecz by stwierdzili, zgodnie z ich własnymi odczuciami, który z tych dwóch budynków, wydaje się mieć więcej życia. Nawet jednak wówczas pytanie to wciąż sprawiało, że niektórzy czuli się nieswojo. (więcej…)
Marcin Gerwin: Rządząca w Polsce koalicja ma 232 na 460 miejsc w Sejmie. Dzięki tej symbolicznej większości dwie partie koalicyjne mogą przyjąć w Sejmie niemal każdą ustawę.
Peter Emerson: Tak naprawdę nie ma żadnego uzasadnienia, aby w parlamencie podejmować decyzje większością głosów. Mam ciekawe spostrzeżenie z wizyty w Rosji, z czasów, gdy Gorbaczow rozpoczął pierestrojkę. Wielu ekspertów wyruszyło wówczas do Moskwy, by powiedzieć mu, jak powinna wyglądać demokracja. Doradzano, aby stworzył system, który mamy w Irlandii Północnej, który wy macie w Polsce i który w zasadzie mają wszyscy – a polega on z grubsza na tym, że wybiera się parlament, korzystając z jednego z systemów wyborczych, z których wszystkie są ponoć demokratyczne, choć niektóre są złe, a inne jeszcze gorsze. Gdy jednak przychodzi do sposobu funkcjonowania parlamentu, to niemal każdy parlament na świecie podejmuje decyzje poprzez głosowanie większościowe.
Cały wywiad w Dzienniku Opinii.
Marcin Gerwin: Wiele osób jest rozczarowanych tym, jak funkcjonuje współczesna demokracja. Czasem można odnieść wrażenie, że system ten oznacza telewizyjne kłótnie polityków, którzy podejmują potem decyzje nie tyle w trosce o dobro wspólne, co dla dobra swojej partii. Co jest nie tak ze współczesną demokracją?
Lyn Carson: Problemy pojawiają się już w związku ze stosowaniem tego słowa. Uwierzyliśmy, że wyłanianie parlamentu w wolnych wyborach – co jest powszechne na Zachodzie, a coraz częściej także w innych państwach na świecie – to demokracja. Gdy jednak przyjrzymy się temu, jak wyglądały początki demokracji, zobaczymy jasno, że był to całkiem inny system polityczny. Możemy także zauważyć, że koncepcja demokracji przedstawicielskiej została opracowana, w okresie francuskiej, amerykańskiej i angielskiej rewolucji po to, by utrzymać władzę elit. Jest to z całą pewnością system zaprojektowany w taki sposób, by ci, którzy mają pieniądze i ziemię – w dawnych czasach byli to głównie mężczyźni – mogli zachować władzę. Wydaje mi się, że to, z czym mamy dziś do czynienia, jest pozostałością po tamtych czasach.
Cały wywiad w Dzienniku Opinii.
Podobno rolnictwo ekologiczne nie wyżywi wszystkich ludzi na świecie – tak twierdzą zwolennicy rolnictwa konwencjonalnego. Czy mają rację? Wyniki badań, które ukazały się w ubiegłym roku w tygodniku Nature, wskazują, że wysokość plonów z upraw ekologicznych jest niższa niż plonów z upraw konwencjonalnych, w których stosuje się nawozy sztuczne – różnica wynosi od 5% do 34%, w zależności od gatunku uprawianej rośliny, rodzaju gleby czy sposobu uprawy. Można by zatem uznać, że w takim razie wszystko jest jasne – rolnictwo ekologiczne jest zbyt mało wydajne, by zapewnić wszystkim wystarczającą ilość żywności. Sęk jednak w tym, że wysokie plony z hektara nie wystarczą, by nakarmić wszystkich ludzi na świecie. Dlaczego? Cały tekst na stronie Dziennika Opinii.
Mój kolega ma problem. Złości się, że w jego dzielnicy mieszkają osoby, które nie dość, że nie dbają o otoczenie, to na dodatek notorycznie je dewastują. Podobny problem ma wiele mieszkańców i mieszkanek miast i ja ten problem doskonale znam i rozumiem. Niestety nie da się go w prosty sposób rozwiązać. Kolega proponuje, żeby niszczycieli i niszczycielki skazywać na banicję, czyli przesiedlać do kontenerowych osiedli, najlepiej gdzieś na obrzeża Gdańska. Jest zdania, że skoro ktoś nie szanuje wspólnej przestrzeni, to można mu/jej odebrać prawo do miasta. I tu pojawia się pytanie: dlaczego nie szanujemy prawa do wspólnej, miejskiej koegzystencji? Dlatego, że nam się nie chce, czy dlatego, że nie potrafimy? (więcej…)