Pora na mini podsumowanie sezonu w ogrodzie przy bibliotece, którym zajęliśmy się w ramach projektu „Podziel się ogrodem”. Został on urządzony bez nawozów sztucznych. Zamiast posypywać ziemię nawozami azotowymi z fabryki, dodaliśmy do niej obornik kurzy, kompost w płynie i węgiel drzewny. Rośliny poradziły sobie na piaszczystej glebie całkiem dobrze, niektóre nawet zbyt dobrze: nasturcje, z kilku zaledwie nasionek, rozrosły się tak, że przykryły róże, a miały być do nich jedynie dodatkiem. Udały się truskawki i groszek zielony, obficie owocowała posadzona na wiosnę borówka amerykańska i całkiem nieźle jagody kamczackie. Te ostatnie przypominają smakiem leśne jagody, tyle że są od nich nieco bardziej kwaśne. Dynia rosła ładnie przez pierwsze miesiące, potem jednak niestety padła z nieznanych powodów. Na ponad pół metra wyrosła kolendra, zakwitły obficie nagietki i len wysoki. Zakwitły także wszystkie posadzone gladiole. Aha, zapomniałem wykopać ziemniaki, może w przyszłym roku same wyrosną?
Czapki z głów.
Zrobiliście rzecz wielką.
Niepowodzeniami się nie przejmujcie, to zwykłą rzecz, że czasem coś nie uda. Macie tam rośliny z różnych grup ekologicznych i one mają różne wymagania, Czasami dla siebie są wrogami (allelopatia).
Ziemniaki nie przetrwają do wiosny, są wrażliwe na spadek temperatury. Wyciągnijcie je, a bulwki upieczcie na ognisku. Należy Wam się fajne Święto Pieczonego Ziemniaka. Dajcie znać, przyjedziemy.
Warto było zainwestować czas i energię. Planując ogródek nie przyszło mi na myśl jakie bogactwo udało się nam stworzyć. Żałuję, że nie mogę znaleźć zdjęć z dorodnymi truskwami, którymi częstowaliśmy gości. Cztery odmiany owocowały w różnym czasie więc cieszyły słodyczą prawie miesiąc!
A ten groszek! Słodziutki, dużo strączków i ani jednego robaczka!