Marcin Gerwin: Czy prowadzenie ekologicznego gospodarstwa to coś, z czego można się utrzymać? Jak to u was wygląda?
Zofia Weiss: W rolnictwie ważny jest pomysł – co chcesz uprawiać, jak chcesz to sprzedać. Od samego początku wiedzieliśmy, że nie chcemy uprawiać wielu hektarów monokultury, na przykład tylko marchwi, lecz że chcemy mieć gospodarstwo z wieloma odmianami roślin. W tym sezonie będziemy więc uprawiali sto odmian, a wśród nich odmiany dawne. Czasem dojście do opłacalności może zająć wiele lat. Ludzie próbują różnych metod, szukają coraz bardziej efektywnych sposobów, aż wreszcie zaczyna im to wychodzić. W Stanach Zjednoczonych czy w Kanadzie jest wiele pozytywnych przykładów na to, że się to udaje, lecz możliwe jest to również w Polsce. Dla nas uprawianie ziemi od początku jest tylko jednym z elementów naszego pomysłu na życie. Idzie to wszystko w dobrym kierunku, w zeszłym roku mieliśmy już jakiś zarobek. To był jednak dopiero nasz drugi sezon. Do tego, by zwróciły się wszystkie wydatki, jest jeszcze daleko.
Cały czas się uczymy, siedzimy w książkach i szukamy nowych rozwiązań. Już trzy razy zmienialiśmy koncepcję, i to diametralnie. W tym roku chcemy skupić wszystkie warzywa w jednym miejscu, na połowie hektara, gdyż zdaliśmy sobie sprawę, że nie jesteśmy w stanie dostatecznie użyźnić całej naszej ziemi. Niemniej jednak z sezonu na sezon jest nam coraz łatwiej. Choć gdybyś zapytał mnie, czy w naszym gospodarstwie dobrze rosną buraki, to powiem ci, że jeszcze nie wiem, bo ani razu nie zrobiliśmy tego dobrze. Mam nadzieję, że w końcu uda się to w tym roku, że wyrosną, jak należy.
Cała rozmowa w Dzienniku Opinii.