W budżecie obywatelskim w Gdyni głos oddało już ponad 20 tysięcy mieszkańców, a do końca głosowania pozostał jeszcze tydzień. To bardzo dobry wynik, warto jednak przyjrzeć się temu, w jaki sposób został osiągnięty. W imię ułatwień dla mieszkańców zostały bowiem zmienione zasady głosowania - wcześniej, aby oddać głos, trzeba było podać imiona i nazwisko, adres zameldowania oraz numer PESEL. A to przecież niewiarygodny wysiłek i zbędna biurokracja. Teraz więc, jeżeli ktoś chce zagłosować w Gdyni, wystarczy, że poda jedynie numer PESEL.
Czy to nie wspaniale, że tak zadbano o mieszkańców? Dzięki temu pomysłodawcy projektów mogą chodzić teraz po ulicy, po sklepach lub po sąsiadach i prosić mieszkańców o ich numery PESEL, by w ten sposób zwiększyć liczbę głosów oddanych na swoje projekty. Jak pokazuje przykład Płocka, nie wszyscy mieszkańcy uważają numer PESEL za wrażliwe dane osobowe. To nie numer telefonu, na który ktoś może zadzwonić z reklamą. Pomysłodawcy projektów mogą wstukać udostępniony numer PESEL na stronie internetowej miasta i szast prast - zagłosowała osoba, która nawet nie głosowała. To dopiero nazywa się innowacyjność! Frekwencja rośnie, pomysłodawcy się cieszą i wszystko idzie wspaniale. Pytanie tylko, czy na tym właśnie polega demokracja?
Dodatkową korzyścią dla pomysłodawców projektów jest to, że będą mogli skorzystać z tych numerów PESEL w następnej edycji budżetu obywatelskiego w Gdyni. Nie będą musieli prosić o nie mieszkańców, będą czekały gotowe na wykorzystanie. Cały pakiet, dzięki któremu będzie można poprzeć dowolny projekt.
Zapewne nie wszyscy pomysłodawcy projektów robią plakaty i ulotki zachęcające do poparcia ich projektu, nie wpadli również na to, że można zbierać numery PESEL od mieszkańców. Być może po prostu zgłosili swój pomysł i nie mają czasu lub możliwości, by go promować. Czy jednak sens budżetu obywatelskiego polega na tym, że wygrywają ci, którzy są najbardziej sprawni organizacyjnie?
Co wreszcie powinni zrobić w tej sytuacji prezydent Gdyni i radni? Na dobrą sprawę, jedyną rzeczą, jaka im pozostaje, jest przerwać głosowanie. Następnie zasady powinny zostać poprawione - metoda głosowania powinna zostać uszczelniona, jak w wyborach - i wtedy głosowanie powinno zostać przeprowadzone raz jeszcze. Inaczej jego wynik będzie po prostu farsą.
Aktualizacja - 13 maja, 22.50.
Zobacz także:
- Budżet obywatelski. Głosowanie do powtórki? Niewykluczone – Anna Lewandowska, Gazeta Wyborcza Płock, 03.11.2013.
Trzeba zrobić jak na Ukrainie - nadrukować kart i posadzić babcię z nimi przy przejściu dla pieszych. Kto przechodzi wrzuca co chce i tyle.