6 marca
2014
Marcin Gerwin

Zdjęcie: lewishamdreamer/Flickr.

Marcin Gerwin: Jesienią czekają nas w Polsce wybory lokalne, które we wszystkich miejscowościach, oprócz dużych miast, będą się odbywać na nowych zasadach – zamiast ordynacji proporcjonalnej będziemy mieli okręgi jednomandatowe. Wielu polityków uważa, że okręgi jednomandatowe to świetne rozwiązanie, gdyż jest to bardzo prosty i łatwy do zrozumienia system wyborczy – wygrywa ten, kto w swoim okręgu otrzyma najwięcej głosów. Ich zdaniem taka zmiana będzie korzystna dla lokalnych społeczności. Czy zgadzasz się z tym?

Peter Emerson: Nie. Powiedziałbym nawet, że jest to system wyborczy niczym z powieści Orwella. Okręgi jednomandatowe oznaczają, że wyborca musi jednej z opcji powiedzieć „tak”, sugerując tym samym, że mówi „nie” wszystkim pozostałym kandydatom czy kandydatkom. To tak, jak w Folwarku Zwierzęcym – ta świnka jest dobra, a ta nie. Jest to zdecydowanie zbyt duże uproszczenie. Kiedy na karcie do głosowanie jest dziesięciu kandydatów czy kandydatek, wówczas najpewniej będzie tak, że jeden z kandydatów będzie podobał mi się bardzo, inny kandydat tak sobie, z propozycjami kolejnej osoby nie będę zgadzał się w ogóle, i tak dalej. Jeżeli jednak wyborca musi wskazać tylko jedną osobę, a wszystkim innym powiedzieć „nie”, wówczas nie może wyrazić swojej opinii w sposób precyzyjny. A skoro pojedynczy wyborca nie może wyrazić swojej opinii precyzyjnie, wówczas wynik wspólnego głosowania będzie niemal na pewno nieprecyzyjny.

Cały wywiad w Dzienniku Opinii.


Komentarz