18 grudnia
2011
Marcin Gerwin

Ul. Bema.

Ilekroć przechodzę ul. Bema, nie mogę się nadziwić, że po zniknięciu kiosku, który stał na wylocie tej ulicy i gdy zrobiła się tam ładna, otwarta przestrzeń, na środku ulicy zostało ustawionych siedem kamiennych klocków, z których wyrastają małe drzewa. Domyślam się, że, zgodnie z intencją pomysłodawców, miały to być dizajnerskie donice połączone z ławkami, jednak jak dotąd nie widziałem, by ktoś na nich siedział. Na pewno pełnią one jednak inną i to raczej niezamierzoną funkcję - utrudniają przejście po skosie ulicy… Celem małej architektury powinno być stwarzanie przyjaznej przestrzeni publicznej, która zachęca do tego, by spędzać tam czas. By przystanąć, odłożyć torby i usiąść na chwilę, na przykład rozkoszując się wiosennym słońcem. Ławka, na której ludzie nie siadają, nie spełnia swojej podstawowej funkcji i nie ratuje jej to, że jest dizajnerska.

Mały deptak przy ul. Haffnera.

Kawałek dalej, na początku ul. Haffnera, zostały posadzone dęby, a wokół ich pni zbudowano kamienne ławy-donice. Latem rzeczywiście widziałem, że siadali na nich ludzie. Kiedy jednak przechodziłem tamtędy wczoraj i zapytałem koleżankę, co o nich sądzi, odparła, że nie wpadłaby na to, że są to ławki i nie pomyślałaby, aby na nich usiąść. Do tego, by tam przysiąść, nie zachęca także to, że są one kamienne - gdy siada się na kamieniach jest zimno w pośladki. Częściowym rozwiązaniem mogłoby być to, co zasugerowała moja koleżanka - by dodać na nich drewniane siedziska, dzięki czemu raz, będzie można łatwiej zauważyć, że są to ławki, a dwa, że będzie się na nich przyjemniej siedziało. Nie rozwiązuje to jednak jeszcze jednej kwestii, a mianowicie tego, że ten okrągły kształt ławek jest aspołeczny, gdyż kiedy usiądzie na nich kilka osób, które chciałyby ze sobą porozmawiać, to będą się one zwracały do siebie plecami.

Oprócz aspektów praktycznych moje zastrzeżenia budzi również estetyka takiej małej architektury. To już rzecz jasna kwestia bardzo subiektywna, wiem, że niektórym się te okrągłe ławki podobają. Na moje oko jednak ten nowoczesny dizajn gryzie się z otoczeniem i po prostu tam nie pasuje. Czy wolałbym zwykłe, kute ławki z drewnianymi siedziskami? Tak, wolałbym. I nie chodzi tu o to, że są to ławki nawiązujące do historycznych. Jest to po prostu estetyka, która mi bardziej odpowiada. Podobnie jest zresztą z “dużą” architekturą.

Stojaki na rowery ustawione w kilku punktach Sopotu (reklama jednej z firm internetowych).

Niektórzy uważają, że na temat architektury powinni się wypowiadać jedynie architekci. Dlaczego? Czy jedynie ktoś, kto studiował na politechnice, może mieć poczucie estetyki, wyczucie proporcji i być zdolny do tego, by postrzegać praktyczne aspekty budynków? Według mnie tak nie jest, co więcej, prawo do oceny tego, czy jej lub jemu podobają się dane budynki, ma według mnie każdy. Jeżeli dajmy na to stu zwykłych mieszkańców, niearchitektów, uzna, że budynek, którego budowa ma zostać sfinansowana ze wspólnych (gminnych) pieniędzy, jest brzydki, a będzie go bronił jedynie jego projektant, to w mojej ocenie taki budynek nie powinien powstać i nie ma tu znaczenia, że projektant jest architektem. Jeżeli zaprojektował coś, co nie budzi zachwytu u zwykłych ludzi, to po prostu źle wykonał swoją pracę.

Wśród mieszkańców Sopotu estetyka nowych budynków często budzi wiele emocji, gdyż zależy im na wyglądzie i klimacie naszego miasta. Są mieszkańcy, którzy chcą, by nowa architektura nawiązywała do tradycyjnej, sopockiej, są też tacy, którzy wolą budować to, co “nowoczesne”. Zwolennicy nowoczesnej architektury argumentują, że należy budować “z duchem czasu”, a zatem stawiać na nowoczesne kształty, po których widać, kiedy budynek powstał. Styl, który nawiązuje do dawnych wzorów, to według nich naśladownictwo i pseudohistorycyzm. Czy to jednak źle, że korzysta się ze stylu architektonicznego, który się sprawdził i który wciąż wzbudza pozytywne odczucia? Patrząc na wiele nowoczesnych budynków, które powstały ostatnio w Sopocie,  zastanawiam się, czy przetrwają one próbę czasu i czy za 20-30 lat również będą się komuś podobały? Czy może raczej będzie z nimi tak, jak z niektórymi budynkami z czasów PRL-u, które niegdyś zdobywały nagrody, a dziś myśli się o tym, żeby jej jak najszybciej wyburzyć, bo szpecą okolicę?

Jakiś czas temu trafiłem na definicję architektury krajobrazu Charlesa Eliota, który stwierdził, że architektura krajobrazu to sztuka, której najważniejszą funkcją “jest tworzenie i ochrona piękna w otoczeniu siedzib ludzkich”. W mojej ocenie powinno się to również odnosić do projektowania budynków, które powinny wzbudzać odczucie piękna i tworzyć przyjemny nastrój danego miejsca. Czy “nowoczesna” architektura spełnia taką rolę tak, jak robi to klasyczna achitektura, właściwie ze wszystkich dawnych epok? Spójrzmy na kilka przykładów nowoczesnych budynków w Sopocie.

Budynek Teatru Kameralnego (na tyłach Monciaka).

Budynek Muzeum Archeologicznego przy grodzisku.

Budynek mieszkalny na skrzyżowaniu ul. Bitwy pod Płowcami i ul. Na wydmach.

Budynek biurowy w pobliżu urzędu miasta (siedziba pracowni architektonicznej).

Wydaje mi się, że jest po prostu mit kulturowy naszych czasów, że nowe budynki powinny być klockami z betonu, szkła i metalu, bo tego wymaga epoka. Wcale nie wymaga. Wolno projektować budynki, które wzbudzają odczucie piękna. Również mała architektura w Sopocie nie musi być dizajnerska. Mogą to być zwykłe, porządne ławki, na których się wygodnie siedzi i które estetyką pasują do klimatu Sopotu. Nie zgadzam się z tym, że nowe budynki muszą epatować dizajnem, a nie mogą nawiązywać do secesji. Mogą. Mogą być nawet po prostu secesyjne w stylu i nawet detalem nie muszą podkreślać, że zostały zbudowane w XXI wieku (bo ten detal w postaci plastikowych okien lub barierek balkonowych z błyszczących, metalowych rurek, nie zawsze bywa fajny). W nowych budynkach mogą jak najbardziej być zastosowane nowoczesne rozwiązania technologiczne, co jednak nie znaczy, że owa nowoczesność musi się wyrażać także w estetyce. Budowanie dziś w Sopocie secesyjnych budynków nie jest kopiowaniem przestarzałych wzorów, lecz korzystaniem z dobrego stylu i nawiązywaniem do istniejącej zabudowy. To jest dozwolone. Silenie się na nowoczesność nie jest wpisane w zawód architekta.


Komentarze: 2

  1. marsylka
    19/12/2022

    warto pomyslec o laczeniu dizajnu z tradycyjna funkcja mebli miejskich. okregi przy haffnera, ktore maja zachecac do siedzenia, moglby byc przeciez pokryte drewnem.

  2. Ampersand
    19/12/2022

    Wszystkie mniej aspołeczne ławki cieszą się niesłabnącą frekwencją i to z reguły dzięki niestrudzonemu zaangażowaniu wąskiego grona osób, najprawdopodobniej związanych ze środowiskami prokonsumpcyjnymi lub enofilskimi.

Komentarz