A zatem stało się - pomimo apeli organizacji pozarządowych, opinii prawników, ba, orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, prezydent Bronisław Komorowski podpisał zmiany w ustawie, które ograniczają obywatelom dostęp do informacji o poczynaniach organów państwa. Prezydent zapowiedział, że zwróci się do Trybunału Konstytucyjnego, by zbadał, czy tryb przyjęcia tej ustawy był prawidłowy. Jest jednak istotna różnica w tym, czy robi to przed podpisaniem ustawy czy dopiero po. Gdyby prezydent skierował ustawę do Trybunału Konstytucyjnego przed jej podpisaniem, wówczas byłaby rozpatrywana w trybie pilnym (kontrola prewencyjna). A tak, trafia na koniec kolejki i może minąć rok lub jeszcze dłużej nim trybunał się nią zajmie. A przez cały ten czas nowe prawo będzie obowiązywało.
System demokracji przedstawicielskiej zawiódł więc, trudno bowiem uznać, że uchwalono prawo, które jest w interesie obywateli. Co można teraz zrobić? Możemy zwrócić się do posłów, by zaraz na początku nowej kadencji cofnęli poprawkę senatora Rockiego. Możemy jednak zrobić coś jeszcze. Podejdźmy do sprawy systemowo - możemy zwrócić się do posłów również o to, by wprowadzili w Polsce weto obywatelskie, abyśmy mogli w przyszłości ustrzec się przed tego typu sytuacjami.
Na czym polega weto obywatelskie? Weto obywatelskie, nazywane również wetem ludowym lub referendum abrogacyjnym, polega na tym, że po zebraniu odpowiedniej liczby podpisów przeprowadzane jest referendum, w którym obywatele, jako zbiorowy podmiot suwerenności, rozstrzygają sami czy nowo uchwalone prawo ma obowiązywać czy też nie. Możliwość zgłoszenia takiego weta mają dziś mieszkańcy Włoch, Szwajcarii, Kolumbii, Peru, Wenezueli, Urugwaju oraz kilkunastu stanów w USA. Zamieszanie wokół ustawy o dostępie do informacji publicznej pokazuje jasno, że takie rozwiązanie przydałoby się również w Polsce. Nie możemy godzić się na to, że posłowie wprowadzają w ustawach zapisy, które ograniczają prawa obywatelskie.
Jak weto obywatelskie mogłoby działać w praktyce? Na przykład tak, że jeżeli w przeciągu 3 miesięcy od podpisania przez prezydenta ustawy zostanie zebranych co najmniej 250 tysięcy podpisów pod wnioskiem o weto obywatelskie, wówczas rozpisywane jest referendum, by w sprawie nowego prawa wypowiedzieli się sami obywatele. 250 tysięcy podpisów to bardzo dużo, może powinno być to mniej, chodzi tu oczywiście o to, aby weto obywatelskie nie było nadużywane. Zbyt wysoka liczba podpisów sprawi jednak, że z narzędzia tego nie będzie można w praktyce skorzystać lub że będą mogły to zrobić jedynie partie polityczne, które są w stanie udźwignąć to organizacyjnie. A powinno być to rozwiązanie, które stanowić będzie skuteczne zabezpieczenie przed wprowadzaniem prawa, na które nie ma zgody obywateli.
Zobacz także:
- Interes władzy górą, Ewa Siedlecka, Gazeta Wyborcza, 25.09.2022
- Ostatnia nadzieja zawiodła, Katarzyna Batko-Tołuć, Pozarządowe Centrum Dostępu do Informacji Publicznej, 26.09.2022
Czyli można spodziewać się, że na razie Urząd Miasta będzie mógł utajniać wszystkie dane związane np. aktualnymi sporami sądowymi z mieszkańcami.