2 września
2011
Marcin Gerwin

Wczoraj odbyły się dwa pierwsze spotkania, które prezydent i część radnych organizują w ramach przygotowań do ułożenia budżetu Sopotu na 2012 rok (nie mogę napisać, że wszyscy radni, bo choć nazwiska wszystkich widnieją na zaproszeniach, to niektórych w ogóle nie zapytano, czy chcą, aby się tam znalazły). Pomimo tego, że estetyczne i kolorowe zaproszenia zostały rozesłane bezpośrednio do części gospodarstw domowych w Sopocie, a w Dzienniku Bałtyckim pojawiło się ogłoszenie na całą stronę, to na spotkaniach zjawiła się zaledwie garść mieszkańców. Czy oznacza to, że mieszkańcom nie zależy na sprawach miasta? Czy wniosek powinien być taki, że mieszkańcy nie chcą mieć wpływu na to, na co są wydawane środki z budżetu Sopotu? Czy problemem jest raczej o coś innego?

Jak zauważyła koleżanka, przekaz, który według niej płynie do mieszkańców z zaproszeń, brzmi: „Spadajcie na drzewo” (tyle że określiła to bardziej dosadnym słowem). Domyślam się, że nie to było intencją prezydenta i urzędników, jednak taki może być tego odbiór. Dlaczego? Wyczuwa się bowiem to, że mieszkańcy nie są traktowani poważnie - w zaproszeniach nie ma przedstawionych klarownych zasad konsultacji. Na samym spotkaniu nie można dowiedzieć się wiele więcej, prezydent o zasadach podejmowania decyzji rozmawiać nie chciał, co powiedział wprost. Dlaczego więc mieszkańcy mają poświęcać swój czas, angażować się, skoro nawet nie wiadomo, kto i w jaki sposób podejmie decyzję odnośnie tego, czy zgłoszony przez nich projekt zostanie zrealizowany? Wiadomo, że zebrane na spotkaniach czy wysłane przez internet pomysły mają zostać rozesłane do mieszkańców w formie ankiety, by mieszkańcy je ocenili. Co jednak dalej? Czy wynik ankiety będzie wiążący? Nie zostało to określone jednoznacznie, a wrażenie, jakie można odnieść po wczorajszych spotkaniach jest takie, że decyzję podejmą prezydent i radni. A to jest totalnie niefajne!

Nie zachęca do aktywności także to, że prezydent mówi otwarcie na spotkaniu, że uważa cały ten pomysł włączania mieszkańców w tworzenie budżetu za niepotrzebny, ale że chcieli tego radni, więc to robi. Jego zdaniem o budżecie powinni decydować wybrani przez mieszkańców radni i prezydent, a udział mieszkańców powinien się sprowadzać do głosowania w wyborach, bo przecież Sopot jest dobrze zarządzany. Hm. I radni się dziwią, że mieszkańcy nie chcą na te spotkania przychodzić?

Do stworzenia społeczeństwa obywatelskiego, niezbędna jest jedna, prosta rzecz - szczera chęć, by to zrobić. To ona przekłada się potem na sposób zapraszania mieszkańców, na organizację spotkań czy nawet na wybór metody głosowania. Po kilkudziesięciu latach systemu słusznie minionego, kulturę demokracji trzeba w Polsce dopiero stworzyć. Same zapisy prawne to za mało. To nie jest tak, że po przyjęciu nowej konstytucji mieszkańcy sami z siebie rozumieją, na czym polega demokracja. Można się jej jednak nauczyć. Można odbudować zaufanie i pobudzić aktywność społeczną.  Jednak, żeby się to udało, trzeba najpierw tego chcieć.

Aby przyjść na spotkanie, mieszkańcy muszą mieć także konkretny powód, a tutaj w zasadzie takiego nie ma. Pomysł na wydatek z budżetu miasta można opisać na formularzu i zanieść do urzędu. Na tym etapie konsultacji nie się więc co spodziewać tłumów, co wynika również z tego jak zaplanowano cały proces.


2 komentarze

  1. Ampersand
    02/09/2022

    Jeśli będzie informacja o tym dzień wcześniej przed rozpoczęciem, to chyba nawet dyżurne 500 osób się nie zbierze.

  2. marek
    21/09/2022

    Witam,

    Działam w stowarzyszeniu demokracja bezpośrednia.pl. Burmistrz jednej z warszawskich dzielnic - Ursynowa, zamierza wprowadzać pewne elementy demokracji bezpośredniej. Nasza organizacja współuczestniczy w tym przedsięwzięciu.
    Burmistrz planuje, aby współdecydowanie mieszkańców o sprawach dzielnicy odbywało się drogą głosowania przez internet. Mamy projekt wiarygodnego, w pełni weryfikowalnego systemu takich głosowań, lecz wiele osób uważa, że zostałoby to odebrane jako robienie konkurencji Państwowej Komisji Wyborczej.
    Z drugiej jednak strony obawiamy się, że brak wystarczająco wiarygodnej deklaracji ze strony Burmistrza, może być przyczyną obojętnej reakcji mieszkańców.
    W związku z tym, przykład Sopotu jest dla nas bardzo ważny. Interesuje nas, czy mały odzew mieszkańców na zaproszenie Prezydenta był spowodowany tym, że mieszkańcy wcześniej znali jego stosunek do całego pomysłu, czy po prostu brakiem odpowiednich deklaracji w zaproszeniu ( burmistrz Ursynowa ma czyste konto, jeżeli chodzi o zaufanie mieszkańców ).
    Interesuje nas też, ilość opinii, na podstawie których przedstawiacie Państwo swoje wnioski.

    Życzymy Wam, aby niesprzyjająca postawa Prezydenta nie zniechęcała was do działania !

    Pozdrawiam, marek,

    demokracja bezpośrednia.pl

Komentarz