Pozostaje przyznać, że wczorajsze spotkanie komisji ds. budżetu obywatelskiego miało nieco dramatyczny przebieg. Pomimo tego, że radni uchwalili w zeszłym tygodniu harmonogram, na który zgodził się nawet prezydent, to radni powrócili do dyskusji na ten temat, bo… pełnomocnik prezydenta, Marcin Skwierawski, którego nie było na spotkaniu tydzień temu, miał inny pomysł. W jego opinii, należy przesunąć głosowanie o miesiąc, z początku grudnia na początek listopada, przez co mieszkańcy będą mieli mniej czasu na przygotowanie projektów i mniej czasu na dyskusję nad nimi. Co ciekawe, nawet przewodniczący klubu PO zauważył, że mieszkańcy powinni mieć 2 miesiące na ocenę zgłoszonych projektów, z czego zaczął się szybko wycofywać, kiedy zrozumiał, że w takim razie nie będzie można przyśpieszyć terminu głosowania, na czym również jemu zależało. Przesunięcie głosowania o miesiąc jest korzystne dla prezydenta, albowiem wówczas to on, a nie radni, włączy projekty mieszkańców do budżetu miasta. Komu jednak powinien odpowiadać harmonogram budżetu obywatelskiego? Prezydentowi czy mieszkańcom? Dla kogo ma to być korzystne?
Po spotkaniu komisji rozmawiałem o tym z koleżanką i było dla niej oczywiste, że mieszkańcy powinni mieć czas na zastanowienie się nad projektami. Dla mnie również jest to oczywiste i wydaje mi się, że jest to oczywiste dla wszystkich mieszkańców. Tymczasem ze strony radnych pojawiły się głosy, że będą starać się przyśpieszać terminy, skracając ten czas.
To był zresztą dopiero początek. Okazało się, że przy omawianiu zasad budżetu obywatelskiego spotkania nie prowadziła przewodnicząca komisji, lecz pełnomocnik prezydenta, który forsował pomysły typu: głosowanie w 4 okręgach wyborczych wyłącznie na projekty dzielnicowe, głosowanie przez wypełnianie ankiet przez 2 tygodnie lub że w karcie do głosowania nie trzeba podawać informacji o kosztach projektów w ogóle. Wbrew pozorom przewodnicząca komisji nie wyszła w tym czasie z sali, lecz po prostu na to przyzwoliła. Radni nie interweniowali, więc zwróciłem uwagę Marcinowi Skwierawskiemu, że to nie on prowadzi obrady komisji, na co odparł, że przecież prezentuje swoje własne propozycje, więc zrobi to sprawniej.
Sytuację ratuje to, że sopoccy radni przełożyli głosowania w sprawie zasad budżetu obywatelskiego na przyszły tydzień, więc decyzje nie zapadły. Liczę na to, że pomysł głosowania w sprawach dzielnicowych upadnie, głos w tej sprawie zabrał radny z Brodwina, Bartosz Łapiński, mówiąc, że nie podoba mu się, by mieszkańcy Brodwina nie mogli się wypowiadać w sprawach centrum Sopotu i stali się peryferyjną wyspą. Jest ważne, by głosować razem, bo to nie tylko daje mieszkańcom większy wpływ na sprawy miasta, lecz także buduje poczucie lokalnej wspólnoty.
Problemem przy głosowaniu może być natomiast bardzo duża liczba zgłoszonych projektów, co można próbować ograniczyć wymagając, by do każdego projektu był załączony szacunkowy kosztorys. Dobrym rozwiązaniem może być także to, co zrobiono w Łodzi czy w Chicago, że projekty opracowywane są wyłącznie na spotkaniach mieszkańców. Warto taką opcję rozważyć, bo zapewnia ona wstępną selekcję projektów.
Kontrowersje pojawiły się również odnośnie tego, kto będzie mógł składać propozycje projektów. Stanęło na tym, że tylko mieszkańcy. Nie jest to źle, jednak nie jest to do końca przemyślane. Oznacza to bowiem, że propozycji wydatków nie będą mogły składać bezpośrednio przedszkola, szkoły, policja czy straż pożarna, lecz że będą musiały zwrócić się o to do kogoś z mieszkańców. Kto wówczas będzie przekonywał mieszkańców do poparcia projektu na Forum Mieszkańców? Jest naturalne, że powinien to robić pomysłodawca, czyli na przykład dyrektor szkoły. Tymczasem pod projektem będzie podpisany ktoś inny, kto może nie znać szczegółów zgłoszonego projektu i nie będzie potrafił go obronić. Czy nie jest to tworzeniem fikcji?
Kolejne spotkanie komisji ds. budżetu obywatelskiego jest zaplanowane na środę, 27 lipca, o godz. 17.00.
Aktualizacja (26.07.2023): Początek spotkania komisji został przełożony na godz. 17.00.