Zdjęcie: cicadas/Flickr.
W robieniu kompostu jest coś magicznego. Resztki z kuchni, kawałki jabłek, liście sałaty czy stare liście zamieniają się w ciemnobrązową, pachnącą próchnicę. Jak to się dzieje? Co jest potrzebne do tego, by te wszystkie resztki roślinne zamieniły się w jednolity kompost?
Aby zrobić kompost musimy zaprosić do pomocy całą ekipę mikroorganizmów - przede wszystkim będą to bakterie i grzyby. Robienie kompostu jest jak przygotowywanie menu w restauracji. Te mikroorganizmy mają swoje bardzo konkretne potrzeby. By mogły przystąpić do pracy potrzebują odpowiedniej diety, powietrza, wilgoci i ciepła. Bakterie i grzyby potrzebują substancji organicznych, które zawierają dużo węgla, albowiem to z niego czerpią energię do działania. Są to więc materiały brązowe, czyli słoma, trociny, zrębki drewna, jesienne liście czy rozdrobnione gałęzie. Oprócz tego ekipa kompostująca musi mieć w menu azot, którego pod dostatkiem jest w materiałach zielonych - w świeżo skoszonej trawie lub chwastach, w odpadkach kuchennych czy w specjalnie na ten cel posadzonych roślinach, jak np. lucerna, wyka czy koniczyna. Świetnym źródłem azotu, co prawda nie zielonym z koloru tylko brązowym, są także odchody koni lub krów. Materiałów brązowych i zielonych powinno w sumie być tyle, aby węgla w nich było 30 razy więcej niż azotu. Wszystkie te materiały gromadzimy, aż będzie ich wystarczająco dużo, by ułożyć pryzmę wysokości co najmniej 1 metra.
Prosty kompostownik z siatki. Zdjęcie: amber in norfolk/Flickr.
Specjalny pojemnik nie jest potrzebny, można go jednak postawić ze względów estetycznych. Zbudowany może być na przykład z desek lub z drucianej siatki. Ważne jest, by pozwalał na dostęp powietrza. Mikroogranizmy, które w pocie czoła robią kompost potrzebują tlen do oddychania. Jeżeli do pryzmy nie będzie dostępu powietrza, wówczas do akcji włączą się bakterie beztlenowe i kompost zacznie gnić.
Układanie pryzmy kompostowej można zacząć od położenia na ziemi grubej warstwy rozdrobnionych gałęzi (ok. 7-8 cm), by zapewnić dostęp powietrza od dołu oraz odpływ nadmiaru wody. Następnie układa się na przemian materiały zielone i brązowe warstwami grubości ok. 5 cm, niczym lazanię. Powinny być one wilgotne, aby zapewnić idealne środowisko dla rozwoju mikroorganizmów. Zamiast układania warstwami można od razu je od razu wymieszać i układać pryzmę aż dojdzie się do wysokości 1 metra. Pryzma powinna mieć tak duży rozmiar, aby zapewnić bakteriom i grzybom ciepło. To ciepło nie pochodzi z nagrzewania pryzmy przez słońce, lecz powstaje na skutek aktywności mikroorganizmów wewnątrz pryzmy. Układając pryzmę warstwami można, po warstwie zielonej i brązowej, rozłożyć cienką warstwę ziemi lub gotowego kompostu, aby od razu umieścić tam mikroorganizmy. Można także użyć specjalny preparat do kompostowania, zawierający szczepy odpowiednich bakterii, na przykład Humobak. Na koniec pryzmę można 0kryć słomą, liśćmi lub skoszoną trawą, aby zapobiec jej wysychaniu.
Jeżeli robisz kompost z odchodów koni przywiezionych prosto ze stajni, wówczas powinny one stanowić 1/3 materiałów, a pozostałe 2/3 powinny stanowić różnorodne materiały brązowe. Można z nich zrobić kompost w zaledwie 3 tygodnie. Przygotowane i zmieszane materiały układa się w pryzmę wysokości 1,5 metra. Również powinny one być wilgotne. 4 dnia obraca się całą pryzmę po raz pierwszy za pomocą wideł, a następnie powtarza to co dwa dni. Pryzma powinna być cały czas wilgotna, to znaczy, że jeżeli weźmie się dwie garście kompostu i ściśnie je razem i widać że jest w nich woda lub gdy uda się wycisnąć jedną kroplę, to wszystko jest w porządku. Jeżeli ściśnie się kompost i nie widać wody, wówczas oznacza to, że jest zbyt suchy i trzeba go podlać. Jeżeli wycieknie z niego więcej wody niż jedna kropla, wówczas należy kompost przewietrzyć podrzucając go lekko widłami lub zrobić w środku dziurę aż do ziemi, która pozwoli na lepszy obieg powierza w pryzmie. Przy ciepłej pogodzie już po 18 dniach ten kompost będzie nadawał się do rozkładania pod roślinami.
Zwykłą pryzmę również można przewracać, lecz nie trzeba tego robić koniecznie. Wówczas kompost będzie po prostu dojrzewał dłużej. Zamiast przewracania można wbić też w pryzmę długi kij lub nawet kilka kijów i ruszać nimi od czasu do czasu, aby powietrze mogło dotrzeć do wnętrza. Inna metoda to ułożenie w poprzek pryzmy rur drenażowych z otworami. Jeżeli odpadki z kuchni wrzuca się po prostu do kompostownika, to kompost też się w końcu zrobi, tyle że zajmie to więcej czasu.
Parujący, gorący kompost. Zdjęcie: cicadas/Flickr.
Co dzieje się w kompoście? Kiedy zapewnimy mikroorganizmom odpowiednie warunki, wówczas zabierają się one do jedzenia. Najpierw zasiadają do stołu bakterie, które lubią średnie temperatury (20 - 40°C). One pierwsze, wraz z grzybami, zaczynają recykling substancji organicznych. A trawią tak intensywnie, że ilość wydzielanego przez nie ciepła sprawia, że wewnątrz pryzmy temperatura osiąga 40°C. Robi się dla nich za gorąco, więc wytwarzają spory, by przetrwać kolejny etap kompostowania i powrócić, gdy zrobi się chłodniej. Teraz czas na bakterie ciepłolubne, które przystępują do konsumpcji węglowodorów i białek. Temperatura wewnątrz pryzmy może wówczas dojść do 65°C. Nie powinna jednak przekroczyć 68°C, albowiem wówczas zaczyna się spalać węgiel. Jeżeli zauważysz, że na powierzchni pryzmy tworzy się biały proszek wówczas jest już za gorąco. Przewietrz pryzmę widłami, a jeżeli to nie pomoże, dodaj trochę trocin (by zmienić stosunek węgla do azotu i by azot był przerabiany wolniej). Następnie temperatura w kompoście zaczyna się obniżać i następuje etap dojrzewania, w którym mikroorganizmy kończą konsumpcję ligniny. Pojawiają się wtedy nicienie, dżdżownice, stonogi i inne owady. Do uzyskania jednolitej próchnicy potrzeba około 9 miesięcy. Powinien mieć on wówczas piękny zapach leśnej ziemi.
Jeżeli nie masz ogrodu, możesz kompostować resztki z kuchni w domu. To całkiem proste!
Zobacz także:
- 18-Day Compost: the Appliance of Science - Andy Kenworthy
- Composting - Eartheasy