Całkiem nie tak dawno temu, jeszcze latem, można było oddać makulaturę do skupu w Sopocie i nawet dostać za to parę groszy. Za dużą siatkę wychodziło tyle, że starczało na Prince Polo, czyli był to całkiem niezły interes. Myślałem, że wraz z kryzysem finansowym te złote czasy się skończyły, ale nie. Kartony są co prawda za darmo, ale gazety można oddać za 12 groszy za kilogram. Czyli mamy teraz takie srebrne czasy.
Zdjęcie: Mark Pritchard.
Pan w skupie przy ulicy Jana z Kolna mówi, że zwykłą makulaturę jeszcze udaje się im sprzedać, także nie jest aż tak źle jak w innych miejscach w Polsce, gdzie w ogóle przestano przyjmować papier albo trzeba do oddawania makulatury dopłacać. Problem polega na tym, że głównymi odbiorcami polskiej makulatury były firmy z zagranicy, z Niemiec, czy nawet z Azji. A tam zmniejszyło się zapotrzebowanie na papier, więc makulatura z Polski stała się niepotrzebna. Idealnie by było, gdyby całą makulaturę w Polsce odbierały lokalne wytwórnie papieru, a z drewna korzystały dopiero w ostateczności. Papier zrobiony z odpowiedniej jakości makulatury może być tak samo dobry, jak ten zrobiony z drzew. Można na nim nawet drukować albumy ze zdjęciami. Potrzebna jest jednak do tego odpowiednia linia produkcyjna. Odzyskać można nawet 80% papieru, dzięki czemu nie trzeba wycinać drzew, a odpady z tartaku, które też nadają się do produkcji papieru, można wykorzystać w inny sposób. Papier można przetwarzać jednak tylko kilka razy (góra siedem), w zależności od jakości papieru, którą chce się osiągnąć i koniec końców trzeba ściąć nowe drzewa. Niemniej jednak oszczędność drewna, energii i wody jest przy recyklingu całkiem spora. Do produkcji jednej tony papieru z makulatury zużywa się ok. 300 tysięcy litrów mniej wody i 28 - 70% mniej energii niż w przypadku papieru robionego z drewna. Powstaje przy tym także 95% mniej zanieczyszczeń powietrza.
Papier jednak wcale nie musi być zrobiony z drewna. Do jego produkcji można wykorzystać na przykład miskanta, wysoką i szybko rosnącą trawę uprawianą w Polsce, len, liście bananowca, bawełnę, a nawet niektóre glony. Bądź co bądź chodzi w końcu o celulozę. A gdyby tak zamiast celulozy użyć polimeru o podobnych własnościach? Też można. Nadaje się do tego specjalny polipropylen, na którym można drukować książki, a ponadto można je łatwo przetwarzać z powrotem na czysty papier (i to bez straty jakości). Do tego jeszcze taka książka jest wodoodporna, można ją spokojnie wrzucić do wanny, wysuszyć i nie martwić się o pomarszczone kartki.
Do czego jeszcze można wykorzystać papier? Można z niego zrobić biogaz, a ten używać do gotowania, jako paliwo do samochodów lub do wytwarzania prądu. Według wyników badań ze Szwajcarii, z 1 tony papieru można uzyskać 170 do 230 metrów sześciennych metanu. Resztki, które zostają po procesie fermentacji, można przeznaczyć na kompost. Gdyby ze starych gazet pozyskiwać biogaz, a potem zasilać nim generator, ile prądu można by w ten sposób uzyskać? Jeżeli dobrze to policzyłem, to z jednego egzemplarza tygodnika „Polityka”, który waży 180 gramów, można uzyskać ilość prądu elektrycznego, dzięki której energooszczędna żarówka o mocy 12W (mam taką w kuchni i świeci jak 60W) będzie się paliła przez co najmniej kilkanaście godzin.
Więcej:
- Yves Membrez, Étude sur la digestion des vieux papiers en Suisse.
- Joseph Rinkevich, This book is not a tree.
Skup makulatury w Sopocie mieści się przy ul. Jana z Kolna, obok przystanku „Sopot wyścigi”, w stronę al. Niepodległości.